Drugiego dnia udaliśmy się do centrum, gdzie spędziliśmy odrobinę wolnego od zwiedzania czasu, a następnie ruszyliśmy do dalszego podbijania Wiednia!
Hundertwasserhaus
Szliśmy ulicami Wiednia oglądając przeróżne performance przypominające żywe posągi. Zatapialiśmy się coraz głębiej w to piękne miejsce korzystając z tamtejszych kawiarni, gdzie po raz pierwszy jadłam prawdziwy, pyszny torcik wiedeński oraz piłam kawę po wiedeńsku dostając później w prezencie biały kubek, w którym została mi ona podana.
Budynki w większości miały jeden kolor- biały. Wyglądało to pięknie ale brakowało mi czegoś innego, odstającego od reszty, kolorowego. Skręcając w wąską uliczkę trafiliśmy na to czego szukałam!. Budynek tak kolorowy i asymetryczny przypominał mi domek wróżek. Był bajkowy. Z jego dachu spadały wijące się niczym węże, zielone bluszcze obrastające budynek. Chciałam zostać tam dłużej, by móc wpatrywać się w ten bajkowy domek lecz wiedziałam, że zobaczę w Wiedniu jeszcze wiele pięknych miejsc a na pewno kiedyś tu wrócę i obejrzę go ponownie :)
Monument to Maria Theresa
Gdy byliśmy w drodze na Plac Św. Teresy złapał nas deszcz. Na szczęście gdy dojechaliśmy na miejsce, niebo rozchmurzyło się i w końcu wyszło słońce. Na przeciwko siebie ujrzałam pomnik Marii Teresy dotknięty palcem czasu lecz mimo to świetnie zachowany. Za posągiem znajdowało się przypominające pałac, Muzeum Historii Naturalnej, które spoglądało z góry na Marię Teresę. Weszliśmy do środka. Wewnątrz ściany, schody i sufity zdobił biały marmur połączony z kamieniem. Czerwone dywany obszyte złotymi nićmi po bokach wspaniale komponowały się z bielą pomieszczenia. Muzeum było ogromne! Zbudowane z dwóch pięter i wielu pomieszczeń.
Można było w nim zobaczyć terrarium, ptaszarnię, akwarium tropikalne, sale z minerałami i kamieniami szlachetnymi, kolekcję meteorytów, dział paleontologiczny, skamielin i kultur prehistorycznych .
Wzgórze Kahlenberg
Pokonywaliśmy serpentyny aswaltowych dróg pnących się coraz wyżej. Po obu stronach autokarowych szyb widziałam jedynie zielone drzewa. Po ok. 20 min. znaleźliśmy się na miejscu. Było wietrznie i dość chłodno ale nie ostudziło to mojego zapału zwiedzania!
Z góry można było zobaczyć rozległą panoramę Wiednia. Na wzgórzu Kahlenberg, na którym się znajdowałam stał również biały kościółek. Kościół ten jak się okazało należał do Polskiej wspólnoty. Weszliśmy do środka. Uderzył w nas chłód. Zasiedliśmy do kościelnych ławek oddając się modlitwie. Zaraz po tym przed naszymi oczyma pojawił się polski ksiądz, który swoją miną przeraziłby niejednego." Cóż za zniewaga dla Boga!, wstydźcie się!, bezbożnicy!". To tylko niewiele z tego co usłyszeliśmy na swój temat od księdza z piekła rodem ;) a wszystko to przez to, że będąc w kościele "mieliśmy czelność" zamienić parę słów i wysłuchać nauczyciela, który był wtedy z nami. Niestety ksiądz potraktował to jako obrazę Boga. No cóż czas się nawrócić :)
Jednak mimo tego incydentu na prawdą dobrze wspominam tamten dzień ale chyba w przyszłości nie będę tak odważna, żeby zmierzyć się z tym księdzem po raz drugi...
Graben and Kohlmarkt
Ostatnie chwile w Wiedniu spędziliśmy na Graben and Kohlmarkt, czyli placu, przy którym znajdują się eleganckie sklepy oraz kawiarnie i restauracje. Po środku placu stoi wyróżniająca się swoim wyglądem kolumna Morowa, przedstawiająca Trójcę Św. Pełno tu było również sklepów z pamiątkami. Najczęstszymi były piękne porcelanowe figurki księżniczki Sisi czy też Amadeusza Mozarta. Ten natomiast w przydrożnych sklepikach pojawiał się często na czekoladkach, alkoholach, pocztówkach i wszędzie, gdzie się tylko dało wciskali biednego Mozarta. Rzeczą, która mnie zaskoczyła było niesprzedanie moim znajomym z klasy czekolady z alkoholem, którą w Polsce może kupić nawet dziecko. Myśleliście, że w Austrii też? otóż nie, alkohol to alkohol i niepełnoletnim wara od wszystkiego w czym się on znajduje. Mądre czy nie? sami zadecydujcie :)
( Kościół Św.Piotra)
Wszystko co dobre szybko się kończy, tak jak moja przygoda w tym miejscu. Z Wiednia przywiozłam wiele pamiątek, zdjęć i co najważniejsze wspomnień, których nikt mi nie odbierze :)