sobota, 23 kwietnia 2016

San Marino- państwo trzech wież

Będąc na praktykach we Włoszech odwiedziłam Wenecję, o której napisałam wcześniej jak i właśnie San Marino. Szczerze mówiąc nie byłam początkowo przekonana co do tego miejsca, nie wiedziałam nawet co można tam ciekawego zobaczyć. Tak jak Wenecja, o której od dawna marzyłam w rzeczywistości okazała się zupełnie inna, brudna miejscami obskurna, tak i San Marino zupełnie mnie zaskoczyło, jednak w tym przypadku pozytywnie. Nie sądziłam, że ten kraj może być aż tak piękny. Nie był on brudny jak Włochy, ludzie tam byli znacznie milsi a na każdym kroku można było spotkać to Polaków, to polskie sklepy z alkoholami. Być może San Marino przypadło mi bardziej do gustu, ponieważ kocham góry, jednakże każdemu podoba się co innego :)


Panorama San Marino z tarasu widokowego  




Chociaż San Marino to niewielkie państwo, ma również to swoje plusy. Można je zwiedzić w jeden dzień, nie da się tutaj zgubić, wszędzie są drogowskazy gdzie co się znajduje, można bez problemu dogadać się w języku angielskim, gdyż we Włoszech nie chętnie się go używa. Dzieci w szkołach uczą się włoskiego, francuskiego i hiszpańskiego, a angielskiego można nauczyć się we własnym zakresie. Tutaj jednak dogadać można się również po polsku :)

Gwardia Forteczna

  

Atrakcją w San Marino jest także widowisko zmiany warty przez gwardię forteczną. Co godzinę armaty oddają strzał, oczywiście gwardia przed wystrzałem pokazuje turystom, żeby Ci zakryli swoje uszy. 

Korpus Kuszników  



Będąc w San Marino udało mi się zobaczyć ceremonię wojskową Korpusu Kuszników. Zrobiło się tłoczno, z zewsząd wychodzili turyści oraz miejscowi, którzy chcieli uchwycić barwną paradę na zdjęciach. 

Zamek La Rocca o Guaita 


Czas wolny poświęciłam na wędrówkę z przyjaciółmi po twierdzy La Rocca o Guaita. Morze zieleni po obu stronach kamiennych schodków, które wiły się to w górę, to znów w dół, otulało mnie gładkością swoich łagodnych pagórków, w które zatopione były małe ledwo widoczne domki z czerwonymi dachówkami. Moim oczom ukazał się piękny zamek wtopiony w skałę, przy którym postanowiłam zrobić sobie zdjęcie. Niestety niewiele o nim wiem. Wiem jedynie, że zamek ten znajduje się na twierdzy o tej samej nazwie i został zbudowany w XI w. 

Pomnik ofiar II Wojny Światowej 


Jak każdy kraj, San Marno również posiada swoją smutną historię... 
Aby upamiętnić wydarzenia z dnia 26 czerwca 1944 r, w którym to dniu miasto zostało zbombardowane, postawiono tutaj pomnik poświęcony ofiarom II w.św. Pomnik ten przedstawia matkę trzymającą swoje dziecko, zasłaniając się przed falą uderzeniową.

Plac Wolności  


W samym centrum Piazza della Liberta stoi statua wolności, zaprojektowana przez Stefano Gallettiego. 

W San Marino samo w sobie jest ogromną atrakcja turystyczną. Uliczki, kolorowe straganiki z pamiątkami, piękne widoki, zachwycają niejednego turystę.


(Widok z twierdzy La Rocca o Guaita) 
 (taras widokowy na twierdzy La Rocca o Guaita)
 (flaga San Marino)
 (jedna z uliczek San Marino)
 (mury twierdzy w San Marino)
(kolejka na twierdzę)

Muzeum wampirów 



Przemierzając kolejne zakamarki San Marino wraz z moimi nowo poznanymi przyjaciółmi z Włoch odkryliśmy muzeum o nieco dziwnej tematyce, muzeum wampirów. Wchodząc do środka moim oczom ukazał się widok niczym z horroru. Wszędzie wisiały powieszone na szubienicy kukły w brudnych workach, zakrwawione łoże ze zwisającym z sufitu wampirem, odcięta głowa czarownicy i diabła, pająki, węże i ogromna liczba kołków, szkieletów i trumien.


Na czarnych ścianach wisiały obrazy przedstawiające wampirzyce, z których ust wystawały śnieżnobiałe zęby i oczywiście lała się krew, której zabraknąć nie mogło i tutaj... Indiańskie bransoletki "chroniące" przed atakami wilkołaków dzwoniły na owłosionych łapach stworów. W muzeum wampirów nie mogło zabraknąć oczywiście ich "stwórcy" samego Draculi spożywającego świeże mięso swojego wroga wiszącego na palu, popijając obiad krwią zabitego. Pojawiła się również i sama Elżbieta Batory w białej wannie pełnej krwi. 


W samym rogu stał tajemniczy mężczyzna ubrany w czarny długi płaszcz i czarny cylinder. Jego świdrujące żółte oczy wpatrywały się we mnie, lecz nie powodowały u mnie lęku wręcz przeciwnie wydawał mi się znajomy... Sue tak go nazwałam.



Po przetłumaczeniu napisu na nagrobku dowiedziałam się, że Sue jest aniołem śmierci, no cóż a tak dobrze nam się rozmawiało, teraz jednak czarno widzę naszą dalszą znajomość :)

Po zwiedzeniu, nadszedł czas rozłąki z tym pięknym i jakże miejscami dość intrygującym krajem. Ciekawa jestem jakie jeszcze miejsca ukrywa.. mam nadzieję, że mniej krwawe niż to, które zwiedziłam :)
San Marino pozytywnie mnie zaskoczyło, nie spodziewałam się, że spodoba mi się bardziej od Wenecji, a jednak było inaczej i nie żałuję, że odwiedziłam to piękne miejsce, pełne historii, zieleni i wspaniałych ludzi, których poznałam i z którymi dane mi było dzielić te wspaniałe chwile.



 Co warto zobaczyć:

-La Rocca o Guaita - pierwsza i najbardziej okazała wieża.
-La Cesta o Fratta - druga środkowa wieża, w której mieści się muzeum starej broni.
-La Rocca Montale - trzecia wieża
-Ratusz
-Plac wolności 
-Bazylika św. Maryna
-Muzea według uznania


Zaznaczam, że niektóre ze zdjęć zostały wykonane przez moich znajomych.