czwartek, 14 stycznia 2016
Austria Wiedeń/Czechy 2009 :) cz. I
Zapewne zastanawiacie się jak zapamiętuje tak dobrze podróże, które odbyłam tak dawno temu? Cóż.. jeśli coś wywarło na mnie ogromne wrażenie, to pamiętam o tym bardzo długo.
Wiem, że pamięć bywa dziurawa ale postaram się zrekonstruować tak dokładnie, jak to tylko możliwe miejsca, o których będę pisać w następnych linijkach tekstu :)
Chciałabym również podziękować moim rodzicom, gdyż większość podróży nie odbyłyby się gdyby nie ich wsparcie finansowe. Jestem szczęśliwa, że mogłam być w tylu miejscach już w tak młodym wieku a to tylko dzięki nim. Dziękuję! jesteście wspaniali :)
Niestety wiele zdjęć skasowało się z mojego aparatu, ale przecież to nie zdjęcia są najważniejsze prawda? Tylko wspomnienia, których nikt nam nie odbierze!
W Wiedniu byłam dokładnie 7 lat temu. Miałam wtedy 15 lat.
Ostatnia klasa gimnazjum i wybór, którego mieliśmy dokonać jako uczniowie. Komers i balety na szkolnym korytarzu, czy też niezapomniane wspomnienia z wycieczki do Wiednia.
Wiecie już dobrze jaka decyzja zapadła :)
Podróż do Wiednia choć długa, nie była tak bardzo męcząca gdy mogłam delektować się wspaniałymi widokami zza okna z najlepszymi koleżankami :)
W końcu dojechaliśmy na miejsce! Okolica naszego hotelu nie była jednak zbyt atrakcyjna pod względem turystycznym. Stare, betonowe bloki uśmiechały się do nas swoimi pokrytymi rdzą czasu, wykrzywionymi uśmiechami jakimi były stare balkoniki. Idąc trzymaliśmy w młodych dłoniach swoje kolorowe bagaże. Minęło nas dwóch młodych Afroamerykanów, którzy uśmiechając się pokazywali swoje śnieżnobiałe zęby i wołali do nas serdecznie Hello! machając przy tym zabawnie rękoma. Pomyślałam wtedy, że to mimo wszystko miłe miejsce :)
Czechy Pałac Lednicki
W drodze do Wiednia, zahaczyliśmy jeszcze o Pałac Lednicki położony przy granicy z Austrią. Jasnożółta elewacja budynku i strzeliste wieżyczki przyciągnęły mój wzrok. Neogotycka budowla miała w sobie tyle elementów, że ciężko było objąć je wszystkie wzrokiem. Przypominała trochę wyrzeźbiony w drewnie pałacyk, który widząc wtedy po raz pierwszy w życiu, chciałam dotykać wzrokiem.
Budynek otoczony był przepięknym, zielonym parkiem ze starannie przyciętą miękką trawą, po której depcząc czułam się jakbym chodziła po gąbce. Na przeciwko pałacu w oddali można było dostrzec nieśmiało wyłaniający się zza zielonego pagórka minaret.
Schonbrunner Gardens Austria
Przekroczyliśmy granicę i znaleźliśmy się w Austrii.
Pierwszym miejscem, które zwiedziłam był
Schonbrunner Gardens.
Wysiadając niepewnie z autokaru zobaczyłam po drugiej stronie ulicy ogromny zielony park i wyrastające po obu jego stronach coraz piękniejsze budynki w kolorach od jasnożółtego do ciemnobrązowego. Ruszyliśmy przed siebie!
Idąc parkową alejką ze wszystkich stron uderzała mnie odurzająca woń kwiatów, które rosnące w kolorowych grządkach, tworzyły przeróżne kształty. Obok kwiatów wiły się równo przycięte żywopłoty, które zmieniały swoje kształty od kwadratów, po trójkąty i koła .
Było pięknie! jak w rajskim ogrodzie, z którego nie chciało się wychodzić.
Katedra św. Szczepana
Kolejnym miejscem, które zwiedziłam była katedra Św. Szczepana mieszcząca się w samym sercu Wiednia. Była tak ogromna, że zadzierając głowę miałam wrażenie, jakby za chwilę miała przeciąć niebo. Katedra jak widać na zdjęciu wyżej nie świeciła wtedy nowością. Teraz po remoncie wygląda bardziej przyjemnie. Wielkie okna z kolorowymi witrażami spoglądały na mnie przygaszonymi oczyma. Jasny kolor elewacji walczył z zasłaniającą ją czernią, nadając jej charakter surowości i zarazem tajemniczości pochłaniającego ją mroku. To sprawiło, że wzbudziło to u mnie niepokój i strach. Przed wejściem koczowali bezdomni upominający się o kawałek chleba. W starych, podartych ubraniach spoglądali w niebo z nadzieja lepszego jutra. Chcieli by Bóg wysłuchał ich modlitw.
Chciałam zobaczyć jak katedra wygląda w środku, niestety mogłam ją jedynie oglądać zza pleców zebranych tam w czasie mszy wierzących. Pamiętam jednak, że jej wnętrze przypominało te, które opisałam niedawno w Bazylice Św. Marka w Wenecji. Było jednak o wiele większe i jaśniejsze. W wystroju dominowało przede wszystkim złoto kolumn i biel sklepienia.
To już koniec mojego monologu na dziś :)
Zapraszam do części drugiej, która okaże się już niebawem :) do zobaczenia !
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i kiedy ta część druga? :D
OdpowiedzUsuń