Nigdy nie widziałam tak wysokich drzew jak właśnie w tym miejscu. Czułam się taka malutka. Wiliśmy się naszym autokarem jak wąż po skalnych serpentynach dróg wspinających się coraz wyżej i wyżej zdających się nie mieć końca. Po ok 30 minutach dotarliśmy na miejsce. Gdy wysiadłam z autokaru kołowało mi się w głowie, jakbym wcześniej kręciła się w kółko lecz na szczęście po paru minutach wszystko wróciło do normy. Głodni rzuciliśmy się do pobliskiej budki z frytkami. Wtedy nauczyłam się jednego słowa po czesku a mianowicie hranolky (frytki) :) no i na tym się skończyło moje obcowanie z tym językiem ;). Po przekąsce udaliśmy się do miejscowości Skalny Młyn gdzie to co rzucało się w oczy to białe domki z drewnianymi elementami. Dużo było tutaj również sklepików z pamiątkami, które do tej pory przypominają mi o tym miejscu. W Skalnym Młynie znajdowała się również platforma widokowa, z której można było zobaczyć z góry Przepaść Macochy, do której korzystając z kolejki linowej zjechaliśmy na dół podziwiając piękne widoki zza okien.
Przepaść Macocha
Podróż kolejką linową dobiegła końca a moim oczom ukazała się Macocha o nieco łagodniejszym wyglądzie niż ten z góry, który wcześniej widziałam. Ogromna dziura w ziemi otoczona skalnymi ścianami, niezwykle wysokimi, zielonymi drzewami i porośnięte mchem podłoże, po którym stąpałam. Wydawało mi się, że znalazłam się w świecie gigantów, którzy ukryci za skałami bacznie mnie obserwowali, śledząc każdy mój ruch.
Wśród zielonej dżungli, skalnych ścian i podziemnych labiryntów znalazło się również małe jeziorko koloru morskiego klejnotu, którego woda mieniła się w słońcu jak tysiące diamentów. Jednak niech nie zmyli Was jego piękny kolor i mały rozmiar! gdyż osiąga ono ponad 30 metrów głębokości.
Legenda głosi, że za kolor wody odpowiadają łzy Macochy, która rzuciła się w przepaść, żegnając się ze swoim życiem.
Jaskinia Balcarka
Jaskinią, którą zwiedziliśmy jako pierwszą była Jaskinia Balcarka. Wnętrze było oświetlone, dzięki czemu mogliśmy z łatwością podziwiać zwisające z sufitów stalaktyty i wyrastające z podłogi wieżyczki stalagmitów. Jak widać na zdjęciu, w jaskini była woda, do której turyści wrzucali swoje monety by przyniosły im szczęście w przyszłości.
Podobnież, gdy w czasie zwiedzania jaskiń na Twoją głowę spadnie kropelka wody, będziesz mądry, gdy spadnie ona na ramiona, zdobędziesz siłę, a gdy spadnie na klatkę piersiową, będziesz mieć szczęście w miłości :)
Jaskinie Punkevni
Kolejnymi jaskiniami, do których się zapuściliśmy były Jaskinie Punkevni. Tu trasa była znacznie trudniejsza niż w przypadku Jaskini Balcaraka. Były one również dłuższe i rozciągały się coraz głębiej dosięgając dna Przepaści Macocha. Niektóre korytarze zalane były wodą, która podobnie jak w przypadku morskiego jeziorka osiągała głębokość ponad 30 metrów. Korytarze mimo, że zalane, zostały oświetlone. Tutaj skorzystaliśmy z okazji przepłynięcia się łódkami po rzece Punkvi. Bałam się jednak wychylać gdyż widziałam jak głęboko jest pode mną i nie chciałabym spróbować tego na własnej skórze.
Cieszę się, że mogłam zobaczyć to piękne miejsce na własne oczy i mam nadzieję, że zwiedzę jeszcze wiele takich miejsc jak to :)
Przydatne informacje:
Zwiedzając Przepaść Macochy warto:
- Skorzystać z kolejki linowej ( od 50 do 90 koron czeskich)
-Skorzystać z rejsu po rzece Punkvi ( od 70 do 170 koron czeskich w zależności od długości rejsu)